Najczęstszy błąd w rozumieniu zaburzeń modulacji sensorycznej?
- Filip Sokala
- 27 mar
- 1 minut(y) czytania
Podreaktywny organizm potrzebuje silnych bodźców.
Nadreaktywny słabych.
To takie uproszczenie, które jest wręcz błędne w kontekście procesu terapeutycznego.
Jeżeli mechanizm zaburzeń modulacji jest zależny od procesów hamowania i pobudzania odbieranej informacji nerwowej to:
reakcja podreaktywna jest efektem – nadmiernego hamowania/niedostatecznego wzmacniania
reakcja nadreaktywna jest efektem – niedostatecznego hamowania/nadmiernego wzmacniania
tychże informacji.
My rzecz jasna nie obserwujemy tych złożonych procesów na różnych poziomach układu nerwowego. Widzimy jedynie reakcję.
Przedstawmy sprawę prosto:
W toku oddziaływań terapeutycznych organizm podreaktywny musi „nauczyć się” wzmacniać dany bodziec, natomiast nadreaktywny, hamować go.
Przykład:
Dziecko podreaktywne dotykowo może nie odczuwać bodźców np. pogniecionych kartek wsadzonych pod ubranie. W procesie terapeutycznym, powinno nauczyć się budować uwagę na tych wrażeniach, wzmacniać je, aby dobrze je lokalizować na swoim ciele. „Jeszcze masz dwie ukryte kulki. Nie będzie łatwo je znaleźć.”.
W błędnym podejściu musiałbym prawdopodobnie jedynie szorować skórę dziecka pogniecionym papierem aż do... no właściwie nie wiadomo czego.
Podobnie dziecko ściskające wszystko bez wyczucia, powinno nauczyć się wzmacniać informacje proprioceptywne (z ciała) dokładnie tak samo, jak uczymy się dostosowywać siłę turlania ciężkiej kuli, aby dotoczyła się jak najbliżej małej piłeczki podczas grania w boule.
Potrzebny jest początkowo silniejszy bodziec, aby zbudować uwagę, wspomóc samoregulację, doprowadzić do odpowiedniego poziomu pobudzenia. Końcowym etapem zawsze jest jednak funkcja adaptacyjna organizmu. A adaptacja zaczyna się od modulacji. Nauki, co „wzmacniać”, co „hamować”.
U dziecka nadreaktywnego metodyka oddziaływań terapeutycznych jest nieco odmienna, ale to innym razem.
Comments